7/29/2018

I giochi del diavolo: La Venere d'Ille (1981)

dir. Mario e Lamberto Bava



Mario Bava zmarł na zawał serca 27 kwietnia 1980 roku. Tuż przed śmiercią, reżyser bynajmniej nie zwalniał tempa: wspomagał Dario Argento przy tworzeniu efektów specjalnych do "Inferno", pracował również - wespół z Luigi Cozzim - nad projektem roboczo zatytułowanym "Star Riders". Ostatecznie, finalnym dokonaniem Włocha okazał się być jednak udział w realizacji telewizyjnej antologii, opartych na XIX-wieznej prozie, "opowieści niesamowitych". "I giochi del diavolo" wyemitowane zostało na antenie RaiDue w 1981 roku. Bava, razem z synem Lamberto, sygnował drugi odcinek serialu, "La Venere d'Ille".


Podstawą scenariusza była nowela autorstwa  Prospera Mériméego. Gdzieś na granicy francusko-hiszpańskiej, odkryty zostaje antyczny posąg bogini Wenus. W trakcie wydobywania statuy z ziemi, jeden z wieśniaków uczestniczących w wykopaliskach, zostaje ranny, co pozostałym mieszkańcom wioski każe sądzić, iż figura jest objęta klątwą. Nieskłonny do zabobonów i dumny z wykopaliska właściciel ziemski, każe przetransportować je do swego ogrodu. Do oceny prawdziwej wartości tego niezwykłego "skarbu", sprowadza na prowincję obytego w świecie, młodego znawcę sztuki starożytnej. Matthieu (Marc Porcel) w trakcie badania rzeźby, dochodzi do wniosku, iż bogini jest niezwykle podobna do przyszłej synowej ziemianina...

Łatwo odnieść wrażenie, iż "Wenus z Ille" to przede wszystkim wprawka Bavy juniora do samodzielnej kariery. Lamberto, który od czasów "Terrore nello spazio" terminował przy filmach ojca na stanowisku asystenta reżysera, w 1980 roku zadebiutował obrazem "Makabra" (ponoć po seansie, ukontentowany Mario miał powiedzieć: "Teraz mogę umrzeć w spokoju"). Mistrz włoskiego kina grozy stanowił w tym przypadku podporę i źródło rad dla syna, który był również współodpowiedzialny za scenariusz. Ta przeznaczona na mały ekran produkcja nie zawodzi jednak w najmniejszym stopniu, jeśli chodzi o generowanie napięcia, zdjęcia czy też aktorstwo. W roli Clary, "lustrzanego odbicia" posępnej Wenus, powraca Daria Nicolodi, ówczesna partnerka Argento, którą Bava senior obsadził już wcześniej w swym ostatnim filmie kinowym "Schock" z 1977 roku. Partneruje jej, znany z występów u m.in. Lucio Fulciego i Luchino Viscontiego Porcel. Poziom realizacji, mimo że zdradza telewizyjne koszta, nie zawodzi: liczy się sugestia i warsztat, nie kosztowne efekty.


"La Venere d'Ille" stanowi ciekawostkę w dorobku reżysera głównie przez sam fakt, że to jego pożegnanie z kamerą. Co nie oznacza, że nie sprawdza się jako dobrze poprowadzona, intrygująca historia z dreszczykiem. Jest klimatycznie, miejscami niepokojąco, odrobinę rzewnie nawet: oto ojciec gotyku made in Italia jeszcze raz wraca do korzeni. Skromna, acz sycąca pozycja, która przy okazji, jakby mimochodem, podrzuca kilka ważkich pytań: o rolę sztuki w życiu człowieka, o to, jak postrzegamy pojęcia miłości, piękna, pożądania wreszcie. Osobiście przepadam za wszelkiego rodzaju antologiami, więc mroczną Wenus kupiłem bez zrzędzenia.

Ocena :****


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz