11/20/2017

Helter Skelter (1976)

dir. Tom Gries



Nocą z 8 na 9 sierpnia 1969 roku w położonej na uboczu posiadłości przy 10050 Cielo Drive doszło do zbrodni, która wstrząsnęła opinią publiczną na całym świecie. Czworo napastników z zimną krwią zamordowało przebywających wówczas w domu Sharon Tate, Wojciecha Frykowskiego, Jaya Sebringa i Abigail Folger. Blady strach padł zarówno na zwykłych mieszkańców Los Angeles, jak i na śmietankę towarzyską Hollywood. Nikt nie mógł czuć się bezpiecznie, tym bardziej, że już kolejnej nocy dokonano podobnych zabójstw w znacznie oddalonej od Beverly Hills dzielnicy Los Feliz. Ofiarami byli tym razem Leno i Rosemary LaBianca, do których należała sieć sklepów spożywczych. Policja z początku nie powiązała ze sobą obu zbrodni, ponadto w wyniku jej opieszałości nie wzięto pod uwagę licznych tropów, które pozwoliłyby na wcześniejsze odkrycie tożsamości sprawców obu brutalnych napaści. Dopiero w grudniu tego samego roku, za sprawą zeznań jednej z morderczyń, zagadka dwóch upiornych letnich nocy została rozwiązana. Dla kalifornijskiego wymiaru sprawiedliwości był to jednak dopiero początek drogi zmierzającej do skazania sprawców. Proces, który rozpoczął się w czerwcu 1970 roku, potrwać miał do marca roku następnego i szybko zyskał sobie określenie "procesu stulecia". 


O poszukiwaniach winnych bestialskich mordów, a także, przede wszystkim, o przebiegu wydarzeń na sali sądowej opowiada wydana w 1974 roku książka "Helter Skelter", autorstwa Vincenta Bugliosiego (we współpracy z Curtem Gentry), prokuratora, który występował jako główny oskarżyciel w sprawie Mansona i jego zwolenników. Napisana z pierwszej ręki, niezwykle rzetelna pozycja jest nie tylko kopalnią wiedzy na temat okoliczności związanych z tamtymi szokującymi wydarzeniami, jest też lekturą porywającą, taką, która wprost prosi się o przeniesienie na ekran. Zadania tego podjął się już dwa lata później Tom Gries, realizując na potrzeby telewizji film pod tym samym tytułem, co literacki pierwowzór. 


Twórcom wyraźnie przyświecała idea możliwie jak najbardziej wiernego trzymania się książki, co dziełu wyszło tylko na dobre. Pozwolę sobie jednak w tym miejscu na drobną dygresję - pełna wersja tego obrazu trwa trzy godziny, podczas, gdy okrojona - zaledwie dwie. Nie miałem styczności z owym skróconym wariantem, ufam jednak, iż sięganie po niego mija się z celem. Wynika to z prostego faktu - nawet w przypadku trzygodzinnego seansu niezbędne były pewne skróty i pomijanie mniej znaczących wątków, pozbawianie więc historii kolejnych aspektów dla zmniejszenia metrażu wydaje się być działaniem zgoła karkołomnym. Tak czy inaczej - ekipa odwaliła tu kawał porządnej roboty i nawet telewizyjna konwencja oraz wymuszone przez nią ograniczenia nie są w stanie zepsuć dobrego wrażenia, jakie towarzyszy oglądaniu "Helter Skelter". Pod względem aktorskim poziom bywa nieco nierówny, jednak znaczna większość odtwórców zasługuje na pochwałę. Na pierwszy plan wybija się wcielający się w Charlesa Mansona Steve Railsback - jego głównym atutem jest to, że na pierwszy rzut oka rzeczywiście wygląda jak niesławny przywódca "Rodziny", posiada nawet podobne jemu obłąkańcze spojrzenie. Dzięki tym "podobieństwom" można wybaczyć jego zbytnią skłonność do szarżowania oraz - jakby nie patrzeć - zbyt wysoki, jak na tą postać, wzrost (Manson liczył sobie zaledwie 157 centymetrów). Odtwarzający postać Bugliosiego George DiCenzo pole do popisu ma znacznie mniejsze, ale może właśnie dzięki oszczędności środków, wypada równie, jeśli nie bardziej przekonująco niż demoniczny Railsback. Na drugim planie również można by wymienić kilka perełek, które skutecznie przyćmiewają słabsze występy. 


"Helter Skelter", gdy patrzeć od strony sztuki filmowej, do zaoferowania posiada raczej niewiele, jednakże jako paradokumentalna rekonstrukcja jednej z najgłośniejszych i najbardziej szokujących spraw w annałach dwudziestowiecznej kryminalistyki zdecydowanie spełnia swoją rolę i zasługuje na uznanie. Oczywiście, w pierwszej kolejności polecam lekturę, jednakże - pośród masy eksploatacyjnego śmiecia, które nieprzerwanie powstaje wokół tematu Mansona i "Rodziny" - film Griesa wyróżnia się zdecydowanie chlubnie.

Ocena: ****½


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz