9/05/2017

The Beguiled (1971)

dir. Don Siegel



"Oszukany" planowany był jako zwrot w karierze Clinta Eastwooda. Dotychczasowe produkcje z jego udziałem wprawdzie z reguły okazywały się kasowymi sukcesami ("Tylko dla orłów", "Muły siostry Sary", nie wspominając o "dolarowej trylogii" Leone), jednak aktor nie widział dla siebie zbyt dużej szansy rozwoju w ramach wypracowanego emploi. Kiedy w jego ręce trafił osadzony w realiach wojny secesyjnej scenariusz autorstwa Alberta Maltza (podstawą była powieść Thomasa Cullinana), postanowił za wszelką cenę przekonać ludzi z wytwórni Universal do jego realizacji. 


Oparty na skrypcie Maltza (poprawionym później przez Irene Kamp) film opowiada historię jankeskiego żołnierza nazwiskiem John McBurney, który zostaje ciężko raniony w trakcie starć. Od niechybnej śmierci ratuje go zbierająca w lesie grzyby dziewczynka. Zaprowadza go do pobliskiej szkoły dla dziewcząt, prowadzonej przez pannę Farnsworth (Geraldine Page). Sympatyzująca z wojskami Konfederatów kobieta zrazu pragnie wydać rannego siłom Południa, jednak jego stan jest na tyle poważny, że decyduje się najpierw go wyleczyć. W miarę upływu czasu obecność wroga na terenie internatu coraz mniej przeszkadza zarówno jego właścicielce, jak i jej podopiecznym. Rosły, przystojny McBurney rozpala w pozbawionych kontaktów z mężczyznami, dobrze ułożonych panienkach nieznane im do tej pory namiętności. Jak się okaże - na własną zgubę... 


Tym, co w największym stopniu odróżnia "Oszukanego" od wcześniejszych projektów z udziałem Clinta, to widoczna tutaj praktycznie na każdym kroku moralna dwuznaczność. Wprawdzie kreowane przez gwiazdora postaci nigdy nie należały do grona krystalicznie czystych charakterów, niemniej, koniec końców, zawsze stawały po "właściwej stronie barykady". Tymczasem McBurney to bohater, który nie budzi w widzu uczucia sympatii. W miarę jak go poznajemy, coraz częściej do głosu dochodzą jego brzydkie cechy i słabości, które ciężko byłoby wychwalać. Naprzeciwko zaś mamy wielogłową modliszkę - podstępną hydrę, która pożąda, mami, a której zaborczość budzić musi kastracyjne lęki w każdym samcu. Sposób przedstawienia rodu niewieściego w obrazie Siegela zahacza o mizoginizm, ale w końcu w portrecie jedynego męskiego bohatera również nie znajdziemy żadnego szlachetnego rysu. Wszystko to podane zostało w gęstych oparach żądzy, która bezustannie pozostaje w nierozerwalnym związku z ludzką małością i egocentryzmem. 


Na takiego Eastwooda nie byli przygotowani zarówno widzowie, jak i szefowie wytwórni. "Oszukany" poniósł w kinach sromotną porażkę, za co główna gwiazda produkcji winiła w pierwszej kolejności decydentów z Universalu, zarzucając im nieumiejętną promocję obrazu. Trudno nie zgodzić się z tym zdaniem. Nie ulega bowiem wątpliwości, że jest to pozycja co najmniej frapująca, pociągająca za sprawą mrocznego, ciężkiego klimatu, pełna symboliki (ale nienachalnej, dalekiej od pretensjonalności), jakże daleka od typowej westernowej konwencji. Tymczasem film reklamowano jako jeszcze jedną opowieść z Dzikiego Zachodu z udziałem najnowszej wielkiej osobowości gatunku. To tak, jakby wybrać się na tytuł z Johnem Wayne'em, oczekując kolejnej wariacji wokół "Rio Bravo", a otrzymać przygnębiający dramat psychologiczny naładowany potężną dawką erotyki. Klapa "Oszukanego" skazała film de facto na zapomnienie, w którym tkwi on po dziś dzień. Wielka to szkoda, bo żadna chyba pozycja z dorobku przyszłego Brudnego Harry'ego (którym został zresztą jeszcze w tym samym roku - był to kolejny projekt zrealizowany wespół z Siegelem) nie zasługuje w takim stopniu na odkopanie jak ta przeze mnie powyżej omówiona.

Ocena: *****


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz