11/06/2016

The Human Centipede (First Sequence) (2009)

dir. Tom Six


Istnieją filmy, które już samym swym punktem wyjścia potrafią wprawić widza w konsternację czy wręcz stan obrzydzenia. Trzeba przyznać, że Tom Six pomysł na fabułę miał. I to pomysł dość osobliwy. Główne założenie i atrakcja kryją się już w samym tytule omawianego dzieła: a co gdyby tak zmajstrować coś na kształt... ludzkiej stonogi? Było rzeczą pewną, że ciekawych tego typu zagadnienia z pewnością nie zabraknie, nic dziwnego więc, że projekt pod nazwą "The Human Centipede" błyskawicznie stał się jednym z najczęściej komentowanych obrazów z pogranicza horroru w sezonie. 


Wszystko zaczyna się jak jedna z wielu opowieści grozy ze zbłąkanymi turystami w roli głównej. Lindsay (Ashley C. Williams) i Jenny (Ashlynn Yennie), dwie typowe amerykańskie dziewczyny, podróżują przez Europę. Ich kolejnym przystankiem są Niemcy. Podczas podróży, mają awarię. Oddalają się od auta, aby poszukać pomocy i trafiają w końcu do zadbanego domu należącego do pewnego ekscentrycznego jegomościa w średnim wieku. Mężczyzna, który podaje się za chirurga, swego czasu specjalizującego się w rozdzielaniu bliźniąt syjamskich, zgadza się zatelefonować po pomoc drogową i użyczyć chwilowego schronienia przed chłodem. W trakcie oczekiwania zachowanie gospodarza staje się coraz dziwniejsze, aż w końcu robi się jawnie agresywny. Wtedy też bezbronne podróżniczki z kraju Wuja Sama padają jak nieżywe pod wpływem podanej im z wodą tabletki gwałtu. Po przebudzeniu w sterylnym pomieszczeniu zaczyna się prawdziwy koszmar. Demoniczny chirurg z twardym akcentem przedstawia im swój obłąkańczy plan, którego mają być częścią...


Koncepcja, która legła u podstaw filmu Sixa bez wątpienia niejednemu odbiorcy wyda się wysoce niesmaczna, by nie rzec obrzydliwa. Pozostaje jednak pytanie, czy w przypadku przedstawiciela gatunku takiego jak horror w istocie może to zostać uznane za zarzut. "Human Centipede (First Sequence)" to rzecz z pewnością intrygująca, historia do tego stopnia makabryczna że nikogo raczej nie pozostawi obojętnym. Z początku akcja rozwija się niczym w jakiejś kolejnej zabawie w klimatach torture porn. Analogie w stosunku choćby do "Hostelu" Eliego Rotha wydają się być oczywiste. Dalej jednak okazuje się że scenariusz niekoniecznie pragnie podążać tą drogą. A przynajmniej nie do końca. Dzieło holenderskiego reżysera ma, owszem, budzić odrazę i szokować, ale bardziej poprzez samą swą groteskowość, niż poprzez nagromadzenie efektów gore. "The Human Centipede" jest w wielu momentach rozrywką bardzo dosłowną, ale na hektolitry krwi nie ma tu co liczyć. W większym stopniu liczy się kreowanie mrocznej, nieco klaustrofobicznej (wydarzenia rozgrywają się tu w zasadzie cały czas na terenie willi doktora) atmosfery. Przyznam że jak dla mnie to właśnie stworzony tu duszny klimat połączony z tragizmem sytuacji poddanych eksperymentowi postaci jest największym atutem omawianej pozycji. 


Straszno i beznadziejnie na tej germańskiej ziemi, bez dwóch zdań. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że obraz Sixa trochę gubi się pod względem sprecyzowania kierunku, w którym pragnie zmierzać. Miejscami jest to rzecz całkiem serio, kiedy indziej przemienia się w zwyrodniałą fantazję na pograniczu pastiszu. W efekcie nie wiadomo do końca, czy rzeczywiście warto się przejmować chorymi badaniami pobratymca doktora Mengele'a. Skoro twórcy tylko puszczają oko i chcą u co wrażliwszych wywołać torsje, to pozostaje albo im przyklasnąć, albo wzruszyć ramionami, w zależności od własnego widzimisię. 


"The Human Centipede" nastręcza trudności w ocenie, bo ciężko go jasno sklasyfikować. W zasadzie w największym stopniu jest to wisielczy żart, i jako taki sprawdza się całkiem przyzwoicie. Jest bowiem, jak na zjawisko niskobudżetowe i niezależne, nieźle nakręcony i porządnie zagrany (zwłaszcza przez wyrazistego Dietera Lasera), a do tego obdarzony zadowalającą dawką napięcia. Jeśli ktoś szuka odmiany od nieznośnie schematycznych produkcji grozy, które od lat zalewają zarówno ekrany, jak i rynek wideo, to horror o stonodze homo sapiens może być udaną alternatywą. Tylko... co na to Brzechwa?

Ocena: ****


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz