8/26/2018

'Gator Bait (1974)

dir. Beverly & Ferd Sebastian



Desiree żyje na bagnach Luizjany i trudni się kłusownictwem. Atrakcyjna dziewczyna wpada w zasadzkę zorganizowaną przez Billy'ego, syna miejscowego szeryfa oraz jego kumpla Bena. Udaje jej się ich przechytrzyć, jednak dochodzi do wypadku, w którym ginie drugi z chłopaków. Spanikowany Billy donosi ojcu, że za śmierć jego kolegi odpowiedzialna jest - tak naprawdę niewinna - Desiree. Rozpoczyna się polowanie na dziewczynę...


Wulgarne typy na tropie samotnej łowczyni, czyli hicksploitation pełną gębą. W momencie premiery film wywołał nieco kontrowersji, głównie za sprawą całkiem sugestywnie sportretowanej, demonicznej strony południowo-wschodniego wybrzeża Stanów. Duet reżyserski robi dobry użytek z miejsca akcji: znajdujemy się na zapomnianym przez Boga zadupiu, gdzie degeneracja tubylczych genów trwa od wielu pokoleń. To obleśne rednecki, które ślinią się na widok każdej pary zgrabnych nóg i mają wyraźne problemy z trzymaniem swej chuci na wodzy. Ten nierówny, zdawałoby się, pojedynek: grupa uzbrojonych, jurnych facetów kontra zdana na siebie niewiasta, zgodnie z prawidłami konwencji, wcale nie będzie miał tak oczywistego przebiegu. Bohaterka bowiem zna bagna jak własną kieszeń i zdecydowanie przewyższa wroga pod względem sprytu. 


"'Gator Bait" posiada pewne cechy nurtu rape and revenge, brak w nim jednak tego podstawowego czynnika, jakim jest właśnie... gwałt. Cała reszta się zgadza: idzie o wendetę i zabawę w kotka i myszkę. Nie jest to jakoś błyskotliwie zrealizowane, nie okłamujmy się jednak: to przecież grindhouse. Aktorstwo nie powala, ale poza kilkoma wpadkami (scena "rozpaczy" w wydaniu Sama Gilmana!), nie jest źle. Wcielająca się w główną rolę (ponoć postać była specjalnie pisana z myślą o jej osobie) Claudia Jennings cztery lata wcześniej wybrana została Playmate roku magazynu Playboy. Posągowa piękność zdaje się kompletnie nie pasować do tej scenerii: zawsze zadbana, z nienaganną fryzurą, wygląda jakby wyszła przed momentem z sesji fotograficznej. Niemniej - całkiem nieoczekiwanie - modelka sprawdza się w powierzonym jej zadaniu. Może rzecz w tym, że nie ma zbyt licznych linii dialogowych, a kiedy już się odezwie, to posługuje się łamaną angielszczyzną, mającą za zadanie imitować dialekt Cajunów. Grunt jednak, że świetnie wygląda w skąpym, dżinsowym wdzianku. No i do twarzy jej ze strzelbą.


Nie gra aktorska, zdjęcia czy montaż. Zasadniczy mankament omawianej pozycji jest taki, że jako kino zemsty nie dostarcza odpowiedniej dozy satysfakcji. Temperatura rozgrywki jest raczej letnia, twórcom nie udało się wycisnąć dramatyzmu z fragmentów, które teoretycznie posiadają pewien potencjał. Choć więc konflikt narasta stopniowo, to napięcia wiele w tym nie ma. Szkoda, bowiem scenariusz obiecuje więcej, niż udało się z tematu wykrzesać. Pozostaje głównie atmosfera "południowej gościnności" - kto lubi tego typu klimaty, powinien sięgnąć. Mimo wszystko, mamy tutaj do czynienia z istotnym przedstawicielem eksploatacyjnego szlamu, który wcale nie zestarzał się tak bardzo, jak można by sądzić.

Ocena: ***



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz