9/24/2016

The Story of Joanna (1975)

dir. Gerard Damiano


Gerard Damiano zapisał się w annałach przemysłu pornograficznego wielkimi literami jako twórca legendarnego "Głębokiego gardła". Twórca wzorcowego "pornosa" miał na swoim koncie również kilka innych znaczących produkcji dla dorosłych, wśród których wymienić należałoby choćby "Diabła w pannie Jones" i kukiełkowe, zgoła cudaczne "Let My Puppets Come". Do grona tytułów, które miały istotny wpływ na rozwój gatunku i dziś zaliczane są do klasyki Złotej Ery, dopisać należy również "The Story of Joanna". 

Obraz Damiano to w istocie wariacja na temat kontrowersyjnej powieści erotycznej autorstwa Anny Desclos, "Historia O". Tak jak tam, jesteśmy świadkami seksualnej edukacji, jakiej poddana zostaje uosabiająca niewinność bohaterka. Mogąca poszczycić się wykształceniem baletowym (które skrzętnie wykorzystane zostało w jednej ze scen) Terri Hall wciela się w łatwowierną, spragnioną uczucia Joannę. Dziewczyna zostaje kochanką Jasona (weteran branży, Jamie Gillis), wytrawnego przedstawiciela wyższych sfer, który wprowadza ją w świat zakazanych, sadomasochistycznych uciech. Upokorzenia przeplatają się z rozkoszą, cielesna odyseja prowadzić zaś może jedynie do tragicznego finału... 



Kompleks Pigmaliona podany został w "The Story of Joanna" w perwersyjnym sosie rodem z dzieł markiza de Sade. Co jednak istotne, Damiano nie stara się wyłącznie epatować wulgarną szczegółowością. Po prawdzie, jego film uznać należy za bodaj najbardziej wysmakowaną produkcję XXX w ogóle. Zamiast rubasznych żartów, jakimi karmiło nas "Głębokie gardło", otrzymujemy tutaj hedonizm w ujęciu wzniosłym, wręcz uduchowionym. Reżyser i scenarzysta w jednej osobie, zachowuje się jakby chciał spenetrować nie tylko wszystkie otwory w ciele bohaterki, ale i jej psyche. Sceny kopulacji, choć dosłowne do granic przyzwoitości, sfilmowane i zmontowane zostały z artystycznym zadęciem, które współgrając z pretensjonalną wymową całości, działa niczym antidotum. Zilustrowane przy pomocy muzyki klasycznej kolejne stadia "wtajemniczania" Joanny, to nie tylko droga do piekła, ale i robota której nie powstydziłby się sam Walerian Borowczyk. Samo użycie Adagia Albinoniego zakrawać by mogło na profanację, gdyby nie było tak umiejętne i subtelne. 



"The Story of Joanna" być może jawić się będzie dzisiejszemu odbiorcy jako poczciwy rupieć, dowodzi jednak niezaprzeczalnego faktu: w swych początkach, kręcenie filmów pornograficznych było swego rodzaju artystycznym wyzwaniem. Jakby kuriozalnie to nie miało brzmieć, w przypadku twórców pokroju DamianoAlexa de Renzy czy braci Mitchell, ułańska fantazja szła w parze z ambicjami. Wystarczy spojrzeć na dzisiejsze propozycje spod znaku gonzo, by zrozumieć różnicę, między kinem dla tzw. dojrzałego widza, a... no właśnie: czym? Bo obok celuloidu to przecie nawet nie leżało. Dajcie więc sobie spokój z kolejnymi syntetykami pokroju Greya, wypróbujcie prawdziwy towar. 

Ocena: ***


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz