7/11/2016

Body Bags (1993)

dir. John Carpenter, Tobe Hooper



Produkowany przez HBO od 1989 roku serial "Opowieści z krypty" szybko okazał się być ogromnym sukcesem, zyskując oddaną rzeszę miłośników. Jak się okazało, na krótkie historie "z dreszczykiem" wciąż jest popyt (czemu przeczyć mogła porażka wcześniejszej serii kręconej na potrzeby HBO pt. "The Hitchhiker"). W 1993 roku, konkurencyjna stacja Showtime, zamarzyła sobie stworzenie podobnego cyklu. Do współpracy udało się na początek pozyskać dwie sławy horroru, Johna Carpentera oraz Tobe Hoopera. Nazwiska tego kalibru gwarantować mogły już na starcie rozgłos, ostatecznie jednak plany realizacji dłuższej serii spełzły na niczym. Powstały za to trzy nowele grozy, które wchodzą w skład pojedynczej antologii pod tytułem "Body Bags".


Pierwsza historia, wyreżyserowana przez Carpentera, opowiada o czarnoskórej studentce, która zatrudnia się jako sprzedawczyni na położonej na odludziu stacji benzynowej. Pierwsza samotna noc w pracy nie zapowiada się zbyt zachęcająco: w okolicy grasuje seryjny morderca, a klientela składa się z wszelkiej maści dziwaków...
"The Gas Station" nie powala bynajmniej oryginalną fabułą, jednak twórca "Mgły" stawia przede wszystkim na klimat, dzięki czemu otrzymujemy wdzięczną opowiastkę z satysfakcjonującą dawką napięcia. Co prawda, Carpenter suspens kreuje za pomocą środków nierzadko bardzo prostych (by nie rzec prostackich), często sięgając po tradycyjne chwyty typu "jump-scenes". Mimo wszystko, sprawdzony pomysł wyjściowy, efektowna sceneria oraz klaustrofobiczna atmosfera zdają egzamin, dzięki czemu możemy mówić o najlepszej noweli w zestawieniu.


Środkowy segment traktuje o mężczyźnie w średnim wieku (Stacy Keach), który cierpi na postępujące łysienie. Udręczony biedak postanawia skorzystać z ostatniej deski ratunku i umówić się na wizytę z doktorem Lockiem (David Warner). Reklamujący się w nocnej telewizji specjalista obiecuje, że po opatentowanej przez niego terapii, zdesperowany mężczyzna będzie cieszył się zarostem równie bujnym jak u mitycznego Samsona...
Za kamerą jeszcze raz Carpenter, tym razem jednak ze znacznie większym dystansem. "Hair" sprawdza się jako makabreska z przymrużeniem oka. Przynajmniej przez pierwsze kilkanaście minut, bowiem samo zakończenie sprawia już pewien zawód. Wciąż jednak należą się brawa dla Keacha, który świetnie wyczuł pastiszową konwencję i dał popis talentu komicznego.


Zamykająca nowela od Tobe Hoopera to historia pałkarza z drużyny baseballowej (Mark Hamill), który w wypadku samochodowym traci oko. Mężczyzna budzi się w szpitalu i z przerażeniem stwierdza, że jego kariera dobiegła końca. Wtedy jednak zgłasza się do niego lekarz, który twierdzi, że jest w stanie dokonać udanego przeszczepu gałki ocznej. Poszkodowany bez wahania przystaje na propozycję. Operacja przebiega bez komplikacji i już wkrótce sportowiec może cieszyć się na powrót stuprocentowo zdrowym wzrokiem. Czy jednak na pewno?
W przypadku ostatniej opowieści, rozwój wypadków bardzo łatwo przewidzieć. Hooper nie dodaje niestety do znanej mikstury nic nowego, w efekcie czego "Eye" intryguje głównie za sprawą obsady.


Skoro już wspomniałem o obsadzie, wypada stwierdzić, że w "Body Bags" aż roi się od zaskakujących epizodów i gościnnych występów. Już na wstępie wita nas facjata samego Carpentera, który pełni rolę narratora, wdzięcznie przejmując obowiązki upiornego Cryptkeepera. Jako gospodarz przedstawienia, słynny reżyser dowodzi wyczucia groteski, kokietując widza wisielczym poczuciem humoru. Również Hooper nie oparł się pokusie wystąpienia przed kamerą, pojawiając się na chwilę pod sam koniec w towarzystwie Toma Arnolda i odgrywając postać brodatego pracownika kostnicy. Na tym jednak niespodzianek nie koniec. Przez ekran przewijają się również: Wes Craven (klient stacji benzynowej z pierwszej noweli), Robert Carradine ("usłużny" pracownik stacji paliw), Sam Raimi (truposz), Deborah Harry (pielęgniarka z prywatnej kliniki w "Hair"), Twiggy (żona Marka Hamilla w "Eye") oraz... Roger Corman (jeden z lekarzy przy szpitalnym łóżku baseballisty). Taki zestaw nazwisk to prawdziwa gratka dla każdego horrorowego (choć nie tylko) fana i przyznać muszę, że wyłapywanie obecności zasłużonych osobistości sprawiło mi w trakcie seansu prawdziwą frajdę.


Co się tyczy zaś samego filmu, to jako antologia opowieści grozy wypada on może i średnio (na pewno istnieją ciekawsze kompilacje tego typu), a oczekiwania zawyżają same postacie dwóch reżyserów. W porównaniu jednak ze wspomnianymi "Opowieściami z krypty", "Body Bags" wypada naprawdę nieźle. Poszczególne nowele spokojnie mogłyby wejść w skład serii sygnowanej przez HBO. Jeśli więc, szanowny widzu, lubisz makabryczne historie do poduszki podane z przymrużeniem oka, to omawiana pozycja nie powinna sprawić ci zawodu. Półtorej godziny przyjemnej rozrywki u boku umarlaków.

Ocena: ***



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz