1/15/2017

The Song Remains The Same (1976)

dir. Joe Massot, Peter Clifton


Led Zeppelin to tytani rocka. Kropka. Rozwinięcie tego stwierdzenia wydaje się zbyteczne, bo każdy, kto ma choćby nikłe pojęcie na temat muzyki popularnej XX wieku, z nazwą grupy zetknąć się musiał i nawet jeśli nigdy nie zagłębiał się w ich twórczość, zna przynajmniej kilka nieśmiertelnych "szlagierów", pokroju "Stairway to heaven" albo "Whole lotta love". Zeppelini to jednak nie tylko chwytliwe ballady z dziwnym tekstem zdradzającym inspiracje okultyzmem i energetyczne kawałki z "orgiastycznymi" wokalizami. To zespół, który stworzył hard rocka w rozumieniu dosłownym i jednocześnie doprowadził już na wstępie jego brzmienie do perfekcji. Londyński kwartet to odpowiednik Wagnera w świecie popu, a ich pierwsze cztery albumy to dzieła skończone w stopniu kompletnym. 


No dobrze, teraz gdy już się trochę poegzaltowałem, pora przejść do sedna, które kinomana interesować winno najbardziej: mariażu muzyki ze światem filmu. Pod tym względem, zwłaszcza na tle innych gwiazd scenicznych, dorobek Led Zeppelinprezentuje się dosyć skromnie i ogranicza się do jednego filmu kinowego i kilku kompilacji koncertowych "po latach". Wspomnianą produkcją kinową jest "The Song Remains the Same", zawierający rejestrację występów z Madison Square Garden w 1973 roku. Rozbudowane i rozimprowizowane wersje najsłynniejszych utworów Anglików poprzetykane zostały sekwencjami fabularnymi, które za zadanie mają niejako "zaprezentować" nam poszczególnych członków zespołu. Czasem są to wizje całkiem oderwane od rzeczywistości, kiedy indziej zaś po prostu ujęcia zza kulis. 


O ile te zainscenizowane wstawki mogą dziś sprawiać wrażenie nieco pretensjonalnych (ze szczególnym uwzględnieniem dziwacznych impresji o charakterze fantasy) i wciągają w nikłym stopniu, o tyle sama muzyka nie zestarzała się choćby odrobinę i w dalszym ciągu porywa. Wiedzieć, a zobaczyć to jednak dwie różne rzeczy. Za przykład wystarczy wziąć choćby brawurowe wykonanie "Dazed and Confused", w trakcie którego Jimmy Page odstawia swój popisowy numer ze smyczkiem - ujrzysz wtedy oto, drogi widzu, że istnieją przeżycia, których nie sposób opisać słowami. Od podobnych atrakcji na ekranie się roi, co więcej, w 2007 roku światło dzienne ujrzało zremasterowane wydanie DVD, które przynosi nam w prezencie kilkadziesiąt dodatkowych minut muzycznej uczty. 


Przyjmując, że wartość "Song Remains the Same" jako dzieła filmowego sensu stricte może budzić wątpliwości, nie można jednocześnie zaprzeczyć faktowi, że jego walory estetyczne i waga jako dokumentu nie tylko pozostają niezmienne, ale z czasem zdają się rosnąć. Trzeba bowiem będzie w końcu pokazać kiedyś dzieciom jak "giganci chodzili po Ziemi", skoro same nie będą mogły tego doświadczyć na własnej skórze. A tak się składa, że tutaj znajdują się oni w swej najlepszej formie.

Ocena: ******


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz