1/10/2019

The Abominable Snowman (1957)


dir. Val Guest



Troje naukowców: małżeństwo oraz ich bliski przyjaciel, wyrusza z ekspedycją badawczą w Himalaje. Zatrzymują się w prowadzonym przez buddyjskich mnichów klasztorze, gdzie – ciesząc się spokojem i gościnnością gospodarzy – badają miejscową roślinność. Po paru dniach, do tego samego klasztoru przybywa grupa dowodzona przez doktora Frienda (Forrest Tucker). Osobnik o dość szemranej reputacji okazuje się być na tropie legendarnego Yeti. Pomimo sprzeciwów swej małżonki i asystenta, doktor Rollason (Peter Cushing) decyduje się mu towarzyszyć…


„The Abominable Snowman” powstał na podstawie skryptu do telewizyjnego filmu „The Creature” autorstwa Nigela  Kneale’a. Wyemitowana przez BBC w 1955 roku opowieść o Człowieku Śniegu łączyła dreszcze z ponurym moralitetem. Adaptując swój własny tekst na potrzeby produkcji Hammer Films, Kneale zdecydował się zachować pesymistyczną wymowę materiału wyjściowego. Tutaj wcieleniem zła nie jest bynajmniej mityczna bestia, lecz sami ludzie. Żadni zysku za wszelką cenę, wyzbyci poszanowania dla natury i jej praw, a przy tym zwyczajnie głupi. Zgodnie ze stara zasadą: „boimy się tego, co jest nam nieznane”, postać włochatego mieszkańca gór pozostaje dla nas niewiadomą, nigdy nie widzimy go w pełnej krasie. Twórcy postawili na suspens i wyobraźnię odbiorcy. Pozostawieni wraz z coraz bardziej zdesperowanymi poszukiwaniami na łaskę nieprzyjaznych warunków pogodowych i – wedle wszelkich prawdopodobieństw – groźnego stwora, szybko odkrywamy jak krucha jest ludzka psychika i jak on sam okazuje się mały w zestawieniu z majestatem surowej przyrody.


Klimat jest więc konkretny, dzięki czemu ta stosunkowo mało znana produkcja Hammera dobrze broni się przed niszczącym upływem czasu. Miejscami rzecz wydaje się być nieco teatralna, z pewnością brak jej przebojowości takiego – dajmy na to „Horror of Dracula”, ale posiada swój wyrazisty charakter i nie jest jeno czczą rozrywka ku uciesze gawiedzi. Jedynie dosyć pokrętny finał z połowicznym happy endem psuje nieco zabawę, ale reszta jest tip-top. Peter Cushing ścigający „odrażającego człowieka śniegu”? To się nie mogło nie udać.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz