5/17/2018

Angel (1984)

dir. Robert Vincent O'Neill



Angel (Donna Wilkes) jest prostytutką. Ma piętnaście lat, mieszka ze sparaliżowaną matką, której nigdy nikt nie widział na oczy, uczęszcza do dobrej szkoły, a wieczorami przemierza Hollywood Boulevard w poszukiwaniu klientów. Kiedy dwie spośród jej "nocnych przyjaciółek" giną z ręki seryjnego mordercy, dziewczyna zaczyna obawiać się o swoje życie. Warunkami bytowania nastolatki z czasem zaczyna się interesować detektyw prowadzący śledztwo w sprawie serii morderstw...


Wyprodukowany przez założoną przez Rogera Cormana firmę New World Pictures obraz, znacząco odbiega od klasycznego schematu kina eksploatacji. Twórcy starają się łączyć różne konwencje, od thrillera o maniakalnym zabójcy, przez traktowany nieco nazbyt serio dramat, film młodzieżowy, aż po kino zemsty. Ta mieszanka nie zawsze prezentuje się przekonująco, widać niezręczne szwy pomiędzy poszczególnymi tonacjami, choć trzeba oddać, że akcja poprowadzona została z werwą, a scenarzyści mieli ucho do błyskotliwych - przynajmniej jak na standardy B-klasowych produkcji - dialogów. Ekran zaludniają zaskakująco (znów: jak na daną niszę...) wyraziście nakreślone postaci, pośród których bryluje emerytowany kowboj, Kit Carson (Rory Calhoun), kumpel Toma Mixa, gwiazdy niemych westernów.



Pieczołowicie odmalowany koloryt miejsca (Hollywood Boulevard to jedna z ulubionych miejscówek wszelkiej maści mętów z Los Angeles) stanowi podstawowy atut obrazu Roberta Vincenta O'Neilla. Pretekstowa fabuła stanowi zaledwie tło dla próby oddania ducha czasów i miejsca. Perypetie młodocianej nierządnicy miejscami sprawiają wrażenie, jakby zostały wyjęte wprost z mydlanej opery (wątek nieobecnej matki i "braku perspektyw jest na tyle karykaturalny, że aż prosi się o bycie wykpionym przez drużynę upalonych mędrców). Postać współczesnego Kuby Rozpruwacza to z kolei bezbarwna figura, która pod względem dramaturgicznym ma nikłe znaczenie (choć pomysł z "przykrywką" harekrisznowca należy uznać za oryginalny).


W obliczu braku wiarygodnych psychologicznych niuansów i przeobrażeń, "Angel" musi jawić się nie inaczej, jak właśnie jako niskich lotów exploitation flick. Jednocześnie, amatorzy seksu, przemocy i narracyjnej nonszalancji z pewnością poczują się w trakcie seansu pogubieni. Dzieło O'Neilla stara się bowiem zbudować pomost między tanimi celuloidowymi szmatławcami, a naznaczoną pięknymi ambicjami bajką dla uczennic szkółek niedzielnych. Jedno pasuje do drugiego jak pięść do odbytu i... nieoczekiwanie zdaje egzamin. Rzecz nie satysfakcjonuje bowiem w ramach żadnego z wymienionych powyżej gatunków, czasem błądzi bez celu, tworząc i urywając wątki, ale na koniec okazuje się, że była to całkiem sympatyczna, unormowana pod względem skoków napięciowych przygoda. Dość powiedzieć, że niespodziewany sukces kasowy "Aniołka", zaowocował trzema sequelami. O czym z pewnością wkrótce przeczytacie...

Ocena: ***½



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz