Trzy filmy Dario Argento z lat 1970-71, wchodzące w skład tzw. "zwierzęcej trylogii", oprócz tego, że uznawane są przez wielu za szczytowe osiągnięcia gatunku giallo, wprowadziły również w ramach tego konkretnego nurtu specyficzną modę. Zgodnie z nią, najbardziej chwytliwy tytuł, to taki, który w metaforyczny sposób ujmuje kluczowy wątek kryminalnej intrygi, czy będzie to modus operandi zabójcy czy też drobny, acz znamienny szczegół. "Una lucertola con la pelle di donna" (ang. "A Lizard in a Woman's Skin"), "La coda dello scorpione" ("The Case of the Scorpion's Tail"), "Una farfalla con le ali insanguinate" ("The Bloodstained Butterfly"), "L'iguana dalla lingua di fuoco" ("The Iguana with the Tongue of Fire") czy "La morte negli occhi del gatto" ("Seven Deaths in the Cat's Eye") - to tylko niektóre spośród przykładów kwiecistych wariacji na temat stworzeń małych i dużych. Do najbardziej rozsławionych nawiązań do cyklu Argento, należy "La tarantola dal ventre nero", czyli inaczej "Black Belly of the Tarantula".
Fabuła obrazu Paolo Cavary nie odbiega od wytartych gatunkowych szlaków: oto mamy seryjnego mordercę kobiet w chirurgicznych rękawiczkach. Zabójca paraliżuje swe ofiary za pomocą długiej igły, a następnie rozcina im brzuchy przy użyciu noża, podczas gdy te pozostają w pełni świadome. Sprawę mordów bada, powątpiewający w swe posłannictwo, inspektor Tellini (Giancarlo Giannini)...
Istnieją opinie, zgodnie z którymi "La tarantola dal ventre nero" zaliczyć należy do najwybitniejszych okazów z półki "Giallo". Cóż, gusta są różne, ja jednak wzbraniałbym się przed tak entuzjastyczną oceną. Owszem, film Cavary to ramotka wdzięczna i zawierająca w sobie wszelkie dobrodziejstwa nurtu, niemniej pod względem fabularnym, jest to rzecz wtórna, ukierunkowana na dyskontowanie sukcesów rozlicznych poprzedników. Znajdziemy tutaj więc chwyty podpatrzone zarówno u debiutującego zaledwie rok wcześniej Argento, jak i mistrzów Bavy oraz Hitchcocka (finał a la "Psychoza" included). Rozwiązanie zagadki tożsamości psychopaty, będzie mniej lub bardziej zaskakujące, w zależności od stopnia doświadczenia widza, najbardziej jednak doskwiera w nim wątła zawartość logiki. Z kolei mętne, pretensjonalne rozterki policjanta prowadzącego śledztwo to nic innego jak niezamierzenie komiczna próba wprowadzenia do fabuły szczypty psychologii dla ubogich.
To, co z pewnością docenią miłośnicy konwencji, to całkiem krwawe i nieźle wykonane sceny zabójstw. Znajdzie się też okazja dla odrobiny golizny oraz kilka ładnych buź. Wypada w tym miejscu wspomnieć, iż na ekranie pojawiają się aż trzy spośród dziewczyn Bonda: Claudine Auger ("Thunderball"), Barbara Bouchet (Bond "nieoficjalny", "Casino Royal" z 1967) oraz moja faworytka, Barbara Bach ("The Spy Who Loved Me"). Za oprawę muzyczną odpowiedzialny był z kolei Ennio Morricone. W skrócie: wszystko co tygrysy lubią najbardziej. I nic ponadto. Ocena: ***½
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz