7/22/2016

Southbound (2015)

dir. Radio Silence, Roxanne Benjamin, David Bruckner, Patrick Horvath


"You are traveling through another dimension, a dimension not only of sight and sound but of mind. A journey into a wondrous land whose boundaries are that of imagination. Your next stop, the Twilight Zone!" - tak przed laty Rod Serling anonsował kolejne odcinki słynnej "Strefy Mroku". Od tamtej pory powstało wiele antologii science-fiction i grozy, tak serialowych, jak i fabularnych. Wszystkie one jednak mają zaciągnięty ogromny dług wdzięczności względem serii stworzonej przez Serlinga. Taka oto myśl naszła mnie w trakcie oglądania niezależnej produkcji "Southbound".



Składa się nań pięć oddzielnych historii, wszystkie jednak łączy motyw pustkowia, na którym nie ma miejsca dla zwykłych śmiertelników. Jesteśmy gdzieś na autostradzie w pobliżu południowej granicy USA, z radia dobiega posępny głos DJ-a, przed nami ciemność, droga prowadząca prosto do piekła...



Pierwsza nowela, zatytułowana "The Way Out" opowiada o dwóch mężczyznach, którzy przed kimś uciekają samochodem. Przed kim - tego nie wiemy, jednak sytuacja zdaje się być poważna, jako że obaj uciekinierzy od stóp do głów pokryci są krwią.



Second one: "Siren". Trzy członkinie zespołu jazzowego łapią gumę na środku pustyni. Z pomocą przychodzi im ekscentryczna para w średnim wieku. Małżeństwo zabiera dziewczyny do swojego domu i oferuje schronienie. Z czasem zachowanie dobroczyńców zaczyna być coraz bardziej niepokojące.



"The Accident" za bohatera ma mężczyznę, który podróżując nocą do domu, potrąca młodą dziewczynę. Sprawca wypadku dzwoni na pogotowie, gdzie poinstruowany zostaje przez dwie dyspozytorki, jak ma postępować w tej sytuacji.



Segment "Jailbreak" zabiera nas do baru w małym miasteczku, gdzie stali bywalcy zostają wieczorną porą sterroryzowani przez uzbrojonego napastnika. Mężczyzna nie dokonuje jednak napadu, lecz, jak twierdzi, szuka swej zaginionej siostry.



Ostatnia historia nosi tytuł "The Way In". Mamy tutaj trzyosobową rodzinę. Matka, ojciec i córka spędzają czas w domku na odludziu, świętując ostatnie chwile razem, przed pójściem pociechy na studia. Ich wypad zostaje zakłócony przez grupę zamaskowanych napastników.



Choć wszystkie wymienione powyżej nowele wydaja się być autonomiczne, twórcy zdecydowali się spiąć je wszystkie klamrą. Przyznam, że spoiwo to dosyć wątłe, jako że akurat dwa segmenty, pierwszy i ostatni, wyreżyserowane przez członków grupy Radio Silence, należą do najsłabszych w zestawieniu. Mimo wszystko jednak, poszczególne opowieści zgrabnie i płynnie przechodzą jedna w drugą, co nie byłoby możliwe bez współpracy pomiędzy poszczególnymi twórcami. Podejście do tematu antologii nie jest bynajmniej nowe, wszak bardzo podobny patent legł choćby u podstaw "Pulp Fiction". "Southbound" rewolucją więc żadną nie jest, choć z pewnością może dostarczyć fanom horroru porcję dobrze spreparowanej rozrywki. Cały urok przedsięwzięcia polega bowiem nie tyle na oryginalności, co na skłonności do niedopowiedzeń. Autorzy scenariuszy poszczególnych nowel wiedzą, że najstraszniejsze jest to, co nienazwane, toteż w operowaniu grozą pozostają raczej subtelni. Nie oznacza to bynajmniej, że pozbawieni zostaniemy efektów szoku, scen gore czy jump-scenes - co to, to nie. Posoka de facto leje się nader szczodrze, kiedy jednak służy to narracji, niektóre szczegóły pozostawione zostają w gestii wyobraźni widza. I tu właśnie moje zastrzeżenia względem "The Way Out" oraz "The Way In": podczas, gdy reszta filmowców zdecydowała się na oszczędność i operowanie tajemnicą, w filmikach od Radio Silence królują ograne chwyty i ciężkie do przetrawienia, kiepsko wykonane efekty CGI. Szkoda, albowiem obie opowieści posiadają potencjał, zabrakło tylko umiaru.



"Southbound" ucieszy z pewnością tych, którzy narzekają na niedostatek stylowych opowieści z dreszczykiem we współczesnym kinie. Poszczególne historie są odpowiednio zróżnicowane pod względem tematyki, jednak dzięki sprytnym zabiegom, nie mamy odczucia dysonansu czy rozdźwięku. Koniec końców, pięć nowel tworzy inteligentnie pomyślaną całość i nawet słabsze koncepty fabularne z dwóch krańcowych odsłon nie są w stanie zepsuć przyjemności płynącej z seansu. Zapnijcie więc pasy, bowiem podróżujecie do miejsca, gdzie zwykłe rzeczy nie zdarzają się zbyt często...

Ocena: ****



2 komentarze:

  1. Możesz dodawać wpisy z krótkimi recenzjami, dwu lub trzy zadaniowymi filmów o których dłużej nie chcesz pisać. Np. Krótkie podsumowania (1) i kilka tytułów z ostatnich dni?

    OdpowiedzUsuń
  2. OK. Postaram się wprowadzić taką innowację, dzięki za sugestię. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń