5/25/2017

Jagged Edge (1985)

dir. Richard Marquand



Krwawa zbrodnia i odwieczne pytanie: kto zabił? Skaptowany przez legendarnego producenta Martina Ransohoffa scenarzysta Joe Eszterhas zdecydował się ubrać ów fundamentalny dylemat każdego kryminału w kostium thrillera z domieszką dramatu sądowego. Na sali rozpraw stawili się, stosunkowo mało jeszcze wówczas znani, Glenn Close i Jeff Bridges.


Wszystko zaczyna się pewnej feralnej, deszczowej nocy w domku letniskowym w pobliżu San Francisco, gdzie przy pomocy noża myśliwskiego rozpłatana zostaje milionerka Page Forrester. Ciało znajduje jej mąż, którego napastnik zdążył w trakcie ucieczki ogłuszyć ciosem w głowę. Jack jest wydawcą gazety San Francisco Times i jednocześnie jedynym spadkobiercą pokaźnego spadku po swej żonie, do której poczytny dziennik należał. Ów fakt z miejsca zwraca uwagę prokuratora okręgowego, który po przesłuchaniu kilku świadków decyduje się oskarżyć Jacka o zamordowanie małżonki. Jego obrony podejmuje się Teddy Barnes, uzdolniona ekspert od prawa karnego, która jednakże, z pobudek osobistych, od czterech lat przebywa na emeryturze... 


"Zębate ostrze" (w polskiej telewizji tłumaczone przed laty jako "Nóż") w swej zasadniczej części nawiązuje do klasyków gatunku pokroju "Anatomii morderstwa" i "Świadka oskarżenia". Pochodzący z Węgier Eszterhas ubrał jednak schematy sądowniczego nurtu w szaty na wskroś współczesnego thrillera, rozgrywającego się w wyższych sferach malowniczej metropolii. Z perspektywy czasu, z łatwością można tutaj dostrzec motywy obecne w późniejszych obrazach powstałych w oparciu o jego pisarski dorobek, ze szczególnym uwzględnieniem jego opus magnum, znanego jako "Nagi instynkt". Zabawa w kotka i myszkę z mordercą podszyta została tutaj dwuznaczną atmosferą pełną erotycznego napięcia. Nie zdziwi nikogo fakt, że pomiędzy oskarżonym, a obrońcą nawiązuje się płomienny romans, rzecz całkowicie nie do pomyślenia w kontekście prawniczej etyki zawodowej. Pomimo jednak, że taki rozwój wypadków jest nad wyraz łatwy do przewidzenia, a i finał niejednemu nie przyniesie zaskoczenia, od strony warsztatowej wciąż mamy tutaj do czynienia z pierwszorzędną robotą. Film Marquanda trzyma w napięciu do ostatniej minuty, a seans dodatkowo uatrakcyjnia udział znajomych twarzy: Close wprawdzie już wówczas ciężko było uznać za symbol seksu (to, co po latach tak dziwiło w jej zbliżeniach z Michaelem Douglasem), jednak ze swojego zadania wywiązuje się bez zarzutu. Bridges z kolei mami chłopięcym urokiem, przypominając że nie zawsze wyglądał na zapijaczonego harleyowca. Warto również w tym miejscu odnotować, że wcielający się w drugoplanową postać detektywa Sama Ransoma, Robert Loggia otrzymał za swą kreację nominację Akademii Filmowej. 


Zabawnym w kontekście obsady wydać się może z kolei fakt, że pierwotnie rola Teddy przypaść miała w udziale Jane Fondzie, co skłoniło decydentów ze studia Columbia Pictures, by dać projektowi zielone światło. Kiedy jednak już otrzymała ona ukończony scenariusz, stwierdziła, że... jest on zbyt słaby. Zażądała ona serii poprawek, które to jednak żądanie zostało przez producentów odrzucone. Całkiem więc możliwe, że gdyby nie nieugiętość w kwestii dotrzymania wierności oryginalnemu skryptowi, otrzymalibyśmy zupełnie inny obraz. Znając Jane, znacznie bardziej "zaangażowany". Wprawdzie zawsze istnieje coś takiego, jak "domniemanie niewinności" (mowa, rzecz jasna, o Stanach), jednak ja osobiście chyba wolę taką prostą, pozbawioną zbędnego ryzyka rozrywkę podszytą seksem, gdzie ostrze noża ma swe konkretne zastosowanie.

Ocena: ****


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz