Był czas, gdy gotów byłem uznać Alexandre Aja za nadzieję współczesnego horroru. Czas ma wszak do siebie to, że płynie i weryfikuje wiele poglądów. I tak, po krwistym jak befsztyk "Haute Tension", przyszedł czas na wyśmienity remake "Hills Have Eyes", którym Francuz zadebiutował na amerykańskim gruncie. Potem było jeszcze nijakie "Mirrors" oraz zręczna, acz mało oryginalna (znów remake...) zabawa z konwencją kina animal attack w "Piranha 3D". Przykry fakt, iż przedwcześnie przeze mnie ochrzczony górnolotnym mianem talent rozmienia się w Hollywood na drobne, ostatecznie potwierdziły ciekawe w założeniu, acz pozbawione konsekwencji i spodziewanego pazura "Horns" z Danielem Radcliffe'em. Do ekranizacji bestsellerowej powieści Liz Jensen pod tytułem "The 9th Life of Louis Drax" podchodziłem już więc bez większych oczekiwań. Cóż, przynajmniej się nie zawiodłem...
Punkt wyjścia niekoniecznie jest tu specjalnie odkrywczy, choć już sama perspektywa narracyjna wydaje się być odświeżająca. Oto mamy bowiem pogrążonego w śpiączce, wskutek upadku z klifu do morza, chłopca. Historię jego życia poznajemy w serii retrospekcji, ukazanych oczami samego malca. Na drugim biegunie reżyser snuje opowieść o staraniach doktora Pascala (Jamie Dornan), specjalisty od "beznadziejnych przypadków", który próbuje nawiązać kontakt z podświadomością młodego pacjenta, a zarazem dociec, w jaki sposób doszło do tragicznego wypadku...
Ze względu na podwójny "punkt widzenia", dostajemy de facto dwa filmy w cenie jednego biletu. Pierwszy to oniryczna, mroczna baśń, w której dziecięca wrażliwość spotyka przysłowiowe "strachy spod łóżka". Drugi to już tradycyjny thriller z kryminalną zagadką. Przez większość czasu, to poprowadzona przez małego Louisa z offu historia przykuwa większą uwagę, nawet jeśli Aja nie wywiązuje się ze swego zadania nazbyt umiejętnie. Łatwo bowiem sobie wyobrazić, czym owa fabuła mogłaby się stać w rękach, dajmy na to, takiego Terry'ego Gilliama. Francuz oferuje zgoła trywialny misz-masz kina familijnego i horroru dla najmłodszych, skupiając się głównie na kreowanych z pietyzmem sekwencjach wizji pogrążonego w śnie, umysłu dziewięciolatka. Kiedy już znuży nas naiwna narracja rezolutnego dzieciaka, otrzymujemy finałowy twist, który ma prawo zaskakiwać i ratuje w pewnym stopniu niekoherentną całość.
Jakby jednak nie patrzeć, intrygujące zakończenie, zawdzięcza film powieściowemu pierwowzorowi, Aja dostarcza jedynie przeciętną adaptację z półki "obejrzeć-zapomnieć". Realizacyjnie przezroczysty, blady pod względem aktorskim (z całej obsady najciekawsi są Oliver Platt i Aaron Paul na dalszym drugim planie), "The 9th Life of Louis Drax" to propozycja skierowana w niszę, z której zieje pustką. Dla równolatków tytułowego bohatera niektóre wątki będą mimo wszystko zbyt szokujące, dorosłego z kolei odrzucić może potraktowana ze śmiertelną powagą, infantylna próba eksploracji dziecięcej psychiki. Mówiąc krótko, panie Aja - gatunkowe hybrydy to nie pańska broszka. Ocena: **½
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz