St. Pauli. Położona w bezpośrednim sąsiedztwie portu dzielnica Hamburga. Na całym świecie znana jako dystrykt czerwonych latarni, synonim rozpusty i grzesznych przyjemności. To tutaj przez stulecia marynarze ze wszystkich stron świata poszukiwali spokoju i ukojenia w damskich ramionach po długich miesiącach żeglugi. Jej reputacja znalazła swe odzwierciedlenie również w kinie, a do najgłośniejszych obrazów, opiewających uroki kwartału miasta, należy "Große Freiheit Nr. 7" Helmuta Käutnera.
Film opowiada historię starzejącego się marynarza imieniem Hannes. Przed laty porzucił on morskie wojaże na rzecz tytułowej ulicy Große Freiheit. Okolica do życia budzi się w godzinach wieczornych, wtedy też tłumy żądnych rozrywki turystów i żeglarzy korzystają z szerokiej gamy rozrywek, jakie oferuje to miejsce. Hannes występuje w jednym z miejscowych klubów jako "śpiewający marynarz". Pewnego dnia, otrzymuje wiadomość, iż jego brat, hulaka i utracjusz, znajduje się na łożu śmierci. Mężczyzna udaje się do szpitala, gdzie konający prosi go o zaopiekowanie się jedną z jego kochanek, młodą i wciąż niewinną Gisą (Ilse Werner). Hannes spełnia ostatnie życzenie brata i bierze dziewczynę pod swoje skrzydła. W międzyczasie, zakochuje się w niej i postanawia ustatkować...
Obraz Käutnera to klasyczny melodramat, w którym pierwsze skrzypce gra motyw miłosnego trójkąta. Opowieść o miłości starego wygi do urodziwej prowincjuszki ma wzruszać i bawić jednocześnie. Za warstwę rozrywkową odpowiedzialne są tu szlagiery w wykonaniu wcielającego się w głównego bohatera Hansa Albersa. Pomimo, że z dzisiejszej perspektywy obraz jawi się jako zgoła cnotliwy i błahy, wciąż trudno sobie wyobrazić, w jaki sposób, pod rządami nazistów, udało się twórcom wyasygnować fundusze na jego produkcję, a tym bardziej przekonać ministra propagandy, Josepha Goebbelsa, aby dał zielone światło dla projektu. Historia miłosna osadzona w dzielnicy burdeli? Toż to nieprzyzwoitość jak się patrzy! Po prawdzie, doktor Goebbels był wysoce nieusatysfakcjonowany z ostatecznego kształtu filmu, zażądał szeregu zmian w fabule, a po miesiącach poświęconych na montaż i tak zakazał rozpowszechniania dzieła na terenie Rzeszy. W efekcie, nakręcone w 1943 roku, "Große Freiheit Nr. 7" na wejście do kin w ojczyźnie czekać musiało aż do zwycięstwa aliantów. Oficjalna premiera miała miejsce 6 września 1945 roku w Berlinie.
Idąc dzisiaj wzdłuż głównej ulicy St. Pauli, Reeperbahnu, ciężko nie natknąć się na widokówki i gadżety z charakterystycznym wizerunkiem marynarza w czarnym płaszczu i zwisającą z ust fajką. To właśnie Hans Albers, jeden z nieśmiertelnych symboli dzielnicy, wykonawca przebojów "Auf der Reeperbahn nachts um halb eins" i "La Paloma", które trafiły na ścieżkę dźwiękową filmu. To część hołubionej historii miasta, miejscowego folkloru. Co zabawne, większość zdjęć, ze względu na nieprzyjacielskie bombardowania, powstała w praskich Barrandov Studios. Jedynie sekwencja żeglugi po porcie, zarejestrowana została w prawdziwych lokacjach. Mimo tego, legenda przetrwała, a dzieło Käutnera do dziś należy do ścisłej czołówki celuloidowych prób odzwierciedlenia barwnego życia w najsłynniejszej spośród atrakcji turystycznych Hamburga. Warto przy tym nadmienić, że "Große Freiheit Nr. 7" w niczym nie ustępuje ówczesnym widowiskom rodem z Hollywood. To "wyciskacz łez", co się zowie. W pozytywnym tego określenia znaczeniu, rzecz jasna. Ocena: *****
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz