dir. Daryl Duke
Obraz Daryla Duke’a to trzecia spośród adaptacji kryminalnej
powieści Tænk på et tal (1968) autorstwa
Duńczyka Andersa Bodelsena (dwie wcześniejsze, z 1970 i 1972 roku, powstały na terenie Danii i Niemiec). Za scenariusz odpowiadał – stawiający wówczas
swe pierwsze kroki w świecie filmu – Curtis Hanson, późniejszy twórca m.in. Ręki nad kołyską (1992) i Tajemnic Los Angeles (1997). Na terenie
Kanady film okazał być się hitem i zgarnął 3 statuetki tamtejszej Akademii
Filmowej, w tym dla najlepszego filmu i reżysera. W Stanach z kolei zrazu
spotkał się z obojętnym przyjęciem, by z czasem rozkręcić się w box office.
W praktyce dostajemy zręczną mieszankę kina noir i
hitchcockowskiej szkoły suspensu, z kilkoma solidnymi twistami, spośród których pierwszy - i kto wie czy nie najmocniejszy - wchodzi w przeciągu początkowych 20 minut.
Niestety, jak to często bywa w przypadku zaskakujących zwrotów akcji, niektóre są
nieco na bakier z logiką. Łatwo jednak wybaczyć pewne niedociągnięcia, albowiem
tempo jest tu znakomite i przez 105 minut trwania film nie gubi rytmu choćby
na moment.
Rozgrywka pomiędzy niespodziewanie bystrym i zaradnym szarakiem, a bezwzględnym rabusiem cały swój ciężar opiera na duecie Elliot Gould – Christopher Plummer i obaj wywiązują się ze swoich zadań wyśmienicie. Gould ma wszystko co potrzebne, aby odegrać przekonująco niepozornego dziwaka, który przeradza się w „Gracza” pełną gębą. Takiego, co to bez trudu zdobywa laski i przechytrzy najsprytniejszego skurwiela w mieście. Tym drugim jest Plummer, obsadzony niejako wbrew swojemu emploi, jako wyrachowany mizogin z przestępczego półświatka o (domniemanych) skłonnościach homoseksualnych, który wciąga swoją ofiarę w partię szachów, której stawką jest 48 tysięcy kanadyjskich dolarów. Kawał bydlaka z eyelinerem na powiekach, który w przypływie gniewu potrafi pobić do nieprzytomności jedną ze swoich „podopiecznych” (jest też prawdopodobnie alfonsem). Nie zawaha się również przed morderstwem byle tylko dopiąć swego celu.
Na drugim planie, w ramach wsparcia mamy ponadto Susannah York w roli Julie, wyzwolonej współpracownicy Milesa, w której ten się skrycie kocha oraz uroczą Céline Lomez, która wciela się w zesłaną przez zbrodniczy umysł femme fatale – dziewczyna ewidentnie nie jest wybitną aktorką, ale praktycznie w każdej scenie bije od niej naturalny wdzięku, który sprawia że kilkakrotnie dosłownie kradnie show kolegom z planu. Jako ciekawostkę można z kolei potraktować niewielki, wczesny występ Johna Candy jako współpracownika głównego bohatera.
Nienachalnie czerpiący z kina sprzed dekad (klimat rodem z czarnego filmu zapewnia tu jazzowa ścieżka dźwiękowa od Oscara Petersona) obraz Duke’a to imponująca od strony warsztatowej lekcja ekranowego napięcia. Wyposażona w pełnokrwiste postaci, dawkę moralnej ambiwalencji i szczyptę naturalistycznej przemocy (scenę zabójstwa z "użyciem" akwarium dokręcił na zlecenie producentów Hanson, po tym jak reżyser uznał ją za zbyt brutalną). Kawał pierwszorzędnej roboty spod znaku „już tego tak nie robią”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz