12/23/2021

The Silent Partner (1978)

dir. Daryl Duke



Miles Cullen (Elliott Gould) jest kasjerem w banku znajdującym się na terenie dużego centrum handlowego w Toronto. Pewnego dnia odkrywa przypadkiem, że kryminalista w przebraniu Świętego Mikołaja planuje napad na jego placówkę. Niepozorny ekspedient postanawia wykorzystać tę wiedzę do własnych celów…

Obraz Daryla Duke’a to trzecia spośród adaptacji kryminalnej powieści Tænk på et tal (1968) autorstwa Duńczyka Andersa Bodelsena (dwie wcześniejsze, z 1970 i 1972 roku, powstały na terenie Danii i Niemiec). Za scenariusz odpowiadał – stawiający wówczas swe pierwsze kroki w świecie filmu – Curtis Hanson, późniejszy twórca m.in. Ręki nad kołyską (1992) i Tajemnic Los Angeles (1997). Na terenie Kanady film okazał być się hitem i zgarnął 3 statuetki tamtejszej Akademii Filmowej, w tym dla najlepszego filmu i reżysera. W Stanach z kolei zrazu spotkał się z obojętnym przyjęciem, by z czasem rozkręcić się w box office.

W praktyce dostajemy zręczną mieszankę kina noir i hitchcockowskiej szkoły suspensu, z kilkoma solidnymi twistami, spośród których pierwszy - i kto wie czy nie najmocniejszy - wchodzi w przeciągu początkowych 20 minut. Niestety, jak to często bywa w przypadku zaskakujących zwrotów akcji, niektóre są nieco na bakier z logiką. Łatwo jednak wybaczyć pewne niedociągnięcia, albowiem tempo jest tu znakomite i przez 105 minut trwania film nie gubi rytmu choćby na moment.

Rozgrywka pomiędzy niespodziewanie bystrym i zaradnym szarakiem, a bezwzględnym rabusiem cały swój ciężar opiera na duecie Elliot Gould – Christopher Plummer i obaj wywiązują się ze swoich zadań wyśmienicie. Gould ma wszystko co potrzebne, aby odegrać przekonująco niepozornego dziwaka, który przeradza się w „Gracza” pełną gębą. Takiego, co to bez trudu zdobywa laski i przechytrzy najsprytniejszego skurwiela w mieście. Tym drugim jest Plummer, obsadzony niejako wbrew swojemu emploi, jako wyrachowany mizogin z przestępczego półświatka o (domniemanych) skłonnościach homoseksualnych, który wciąga swoją ofiarę w partię szachów, której stawką jest 48 tysięcy kanadyjskich dolarów. Kawał bydlaka z eyelinerem na powiekach, który w przypływie gniewu potrafi pobić do nieprzytomności jedną ze swoich „podopiecznych” (jest też prawdopodobnie alfonsem). Nie zawaha się również przed morderstwem byle tylko dopiąć swego celu.

Na drugim planie, w ramach wsparcia mamy ponadto Susannah York w roli Julie, wyzwolonej współpracownicy Milesa, w której ten się skrycie kocha oraz uroczą Céline Lomez, która wciela się w zesłaną przez zbrodniczy umysł femme fatale – dziewczyna ewidentnie nie jest wybitną aktorką, ale praktycznie w każdej scenie bije od niej naturalny wdzięku, który sprawia że kilkakrotnie dosłownie kradnie show kolegom z planu. Jako ciekawostkę można z kolei potraktować niewielki, wczesny występ Johna Candy jako współpracownika głównego bohatera.

Nienachalnie czerpiący z kina sprzed dekad (klimat rodem z czarnego filmu zapewnia tu jazzowa ścieżka dźwiękowa od Oscara Petersona) obraz Duke’a to imponująca od strony warsztatowej lekcja ekranowego napięcia. Wyposażona w pełnokrwiste postaci, dawkę moralnej ambiwalencji i szczyptę naturalistycznej przemocy (scenę zabójstwa z "użyciem" akwarium dokręcił na zlecenie producentów Hanson, po tym jak reżyser uznał ją za zbyt brutalną). Kawał pierwszorzędnej roboty spod znaku „już tego tak nie robią”.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz